"Czasem z powodu
niewykorzystanych
szans nie śpimy po
nocach."
Zatopiona w transie wpatrujesz się w biały puch unoszący się za pomocą wiatru nad rzeszowską panoramą. Otulony grafitowym niebem i oświetlony przez uliczne latarnie posiada swój niepowtarzalny urok, który nawet nie spostrzegasz, kiedy powoduje skierowanie twoich kącików ust minimalnie ku górze. Przymykasz powieki i zaciągasz się zapachem gorącego naparu, który po chwili rozchodzi się po całym twoim ciele w postaci fali przyjemnego ciepła. Chłoniesz parującą ciecz niewielkimi łykami, rozkoszując się w pełni chwilą przerwy. Uwielbiasz zimę. Kochasz ją od najmłodszych lat, ale przecież inaczej być nie mogło skoro urodziłaś się w stolicy Tatr w połowie pierwszego miesiąca tej właśnie pory roku. A tam królowa śniegu była czymś majestatycznym, czymś niezwykle pięknym i w pewien sposób ikoną tego też miejsca. Pamiętasz doskonale jak rodzicielka z całego zasobu siły spychała cię z największych górek, aby po chwili obserwować jak ze sporą prędkością zmierzasz z sankami ku dołowi, wrzeszcząc na całe gardło ze stężenia radości jakie powodował w tobie ten sposób spędzania czasu na dworze. Jazdę na nartach traktowałaś wtedy jak wyznawaną wiarę, po mimo kilku złamań kończyn, które kończyły się olbrzymim wybuchem płaczu. Jednak ten okres roku najbardziej ubóstwiasz za rywalizację w prestiżowym cyklu Pucharu Świata skoczków narciarskich, którzy zakochani w tej dyscyplinie zimowej równie mocno jak ty przemierzali setki kilometrów, aby wybijać się z progów różnych obiektów obsadzonych w wielu państwach a następnie wzbić w powietrze i poczuć choć przez kilka sekund jak ptak. Dlatego problemu z meldowaniem się pod konstrukcją Wielkiej Krokwi nie miałaś żadnego i z chęcią oraz oczarowaniem przemierzałaś zakopiańskie ulice w towarzystwie rodziców, podziwiając tłumy podążające w tym samym kierunku co wy, ochoczo prezentujące barwy narodowe i promieniujące wyśmienitym humorem. Taranowałaś rówieśników oraz członków rodziny z niebywałą euforią malującą się na dziecięcej, beztroskiej nieco zarumienionej na skutek mrozu twarzy tuzinem pośpiesznie ulepionych śnieżek oraz błagałaś dziadka i babcię, aby potowarzyszyli ci w lepieniu bałwana. Najbardziej jednak kochasz zimę za święta, które wkradały się do wnętrza rodzinnego domu, rozprzestrzeniając po nim multum ciepła, bliskości, na której podczas 11 pozostałych miesięcy brakowało oraz magii. W podskokach wypadałaś wtedy z pokoju, biegnąc bez opamiętania do rodzicielki, która scalała ze sobą ciasto pomiędzy nim umieszczając farsz do pierogów czy uszek. Zapach czerwonego barszczu stawał się w grudniu twoją ulubioną wonią, a czas wigilijnego wieczoru ulubionym momentem świąt Bożego Narodzenia. Podczas wolnego okresu czasu na przestrzeni stycznia i lutego pochłaniałaś stos książek uskładanych podczas pierwszej połowy roku szkolnego i popijałaś przyrządzane przez mamę gorące kakao, które po dzisiejsze dni kojarzyło ci się z błogim okresem dzieciństwa. Tegoroczne święta miały jednak wyglądać zupełnie inaczej. Wzdychasz głęboko, wyrywając się ze skarbca wspomnień zgromadzonego w twoim głowie i gładząc się dłonią po zaokrąglonym brzuchu, który przywoływał już znacznie więcej spojrzeń niż z wcześniejszego płaskiego oblicza. Chcesz w końcu powiedzieć Masłowskiemu, że spodziewa się potomka lub potomkini, ale siatkarz odciął się od ciebie na dobre, a chcąc uniknąć pytań jego rodziców wolałaś nie pojawiać się pod jego rodzinnym domem. Masz jednak nadzieję, że czas zbliżających się wielkimi krokami świąt pobudzi w nim odrobiny dobroci i otrzymasz szansę wyjawienia mu tej informacji.
— Karina to pewnie wariuje ze szczęścia.—zagaja do ciebie blondynka, puszczając ci oczko przy wejściu do pomieszczenia.
—Rozstałyśmy się dwa miesiące temu.—oświadczasz z bladym uśmiechem.- Obecnie jestem singielką.
— Przepraszam, nie wiedziałam...—zmieszana Andżelika spuszcza wzrok.
—Nic się nie stało.—zapewniasz ją, obdarowując ją delikatnym uśmiechem.—Ale cieszę się, że to się tak potoczyło, bo od dłuższego czasu chciałam mieć dziecko.—wypowiadasz z wznoszącymi się coraz wyżej kącikami ust.
—A tatuś wie?
—Jeszcze nie, ale niebawem się dowie.-mrugasz pod nosem.
Kiwa jedynie głową i posyła ci subtelny uśmiech. Odkładasz opróżniony do dna kubek obok zlewu i powracasz do segregowania dokumentów, których zostało ci niewiele. Nim się orientujesz, a przemierzasz powolnym krokiem drogę powrotną, zaciągając się chłodnym, świeżym powietrzem. Czujesz zziębnięte policzki, które zapewne rumienią się niczym po usłyszeniu komplementu wypowiedzianego przez usta libero i chowasz do wnętrza kieszeni kurtki dłonie, karcąc siebie w myślach za brak rękawiczek.
***
Opatulasz się szczelnie czarnym, bawełnianym kominem, obserwując jak twoje usta opuszcza kłębek pary. Po kilku minutach meldujesz się wewnątrz radomskiej hali i gdy tylko twoje lazurowe tęczówki spostrzegają sylwetkę młodego przyjmującego rozgrzewającego się do spotkania, które rozpocznie się nieco ponad za godzinę oraz postać rzeszowianina zatopionego w rozmowie z Lemańskim wiesz, że decyzja spędzenia ostatniego weekendu przed świętami w towarzystwie rozgrywek Plusligi w tym właśnie miejscu była odpowiednią.. Fornal zwraca głowę w kierunku trybun i ze zmrożonymi oczami wpatruje się w ciebie, upewniając się czy to na pewno ty. Machasz mu roześmiana, a on odpowiada ci zaprezentowaniem swojego śnieżnobiałego uzębienia i przywołaniem do siebie gestem dłoni. Kiedy tylko przystajesz przy bandzie reklamowej zamyka cię w swoich silnych ramionach. Nieco zaskoczona odwzajemniasz uścisk i odrywasz się od niego, aby nie przywołać na siebie czasem wzroku libero. Chcesz go znienacka dopaść do meczu i aby dopiero wtedy cię zauważył. Tomek przygląda ci się pytającym wzrokiem ze zmarszczonymi brwiami, a ty wzdychasz głośno i przewracasz oczami, wskazując głową przebiegającego wokół boiska Masłowskiego.
— To jest bardziej skomplikowane niż ci się wydaje.
— Czekaj, czekaj.. Wy jesteście razem czy jak?—wypala zdezorientowany twoimi słowami 21-latek.
—Ehh.. Jakby ci to powiedzieć. Przez ostatnie miesiące wydarzyło się naprawdę sporo w moim życiu.—wbijasz wzrok w podłogę, bawiąc się dłońmi.—Rozstałam się z Kariną, dochodząc do wniosku, że tak naprawdę wcale nie jestem lesbijką. Po jakimś czasie przestałam coś do niej czuć. Ponownie przespałam się z twoim przyjacielem, ale tym razem z jego winy.—dodajesz, widząc jak brunet rozchyla wargi aby coś powiedzieć—No i najważniejsze. Spodziewam się dziecka.—wypowiadasz z rozkosznym uśmiechem, przytrzymując dłoń na brzuchu.
— Chwileczkę. Potrzebuję to przeanalizować.-drapie się po głowie Tytus.
— No tak! Twój mózg zawsze posiadał tempo żółwia!—rzucasz rozbawiona, zanosząc się śmiechem.
—Weź wyjdź stąd hipciu!—odpiera oburzony, splatając ramiona na klatce piersiowej. —Wait, wait... Ten pojeb, końska spierdolina, Masłowski zostanie ojcem?!—niemalże wrzeszczy Tytus, a ty przysłaniasz mu usta dłonią.
—Ciebie pojebało? Nie możesz ciszej?!—karcisz go groźnym wzrokiem.-Tak, Maślak będzie ojcem.-dodajesz cicho.
Omiatasz wzrokiem obiekt sportowy i oddychasz z ulgą, gdy go na nim nie zauważasz. Widocznie musiał udać się na chwilę do szatni co okazało się być dla ciebie zbawienne tej chwili. Opierasz się biodrami o bandę reklamową i rejestrujesz twarz wzrokiem siatkarza, kiedy stara ci się opowiedzieć wszystkie wydarzenia w jego życiu od waszego ostatniego spotkania. Muskasz ustami jego policzek, życząc mu powodzenia i opadasz na miejsce na trybunach, aby nie przysporzyć mu kłopotów u trenera, który od dłuższego czasu gromi go wzrokiem.
***
" Są historie, które wpisują się w naszą duszę
na zawsze. Nieważne czy trwały dzień,
miesiąc, czy całe lata. W miłości to nie ma
znaczenia. Są takie osoby, po których zawsze
będzie pustka w naszym sercu, a mimo to
za nic w świecie nie oddalibyśmy ani jednej
chwili z nimi. Nikomu i za nic."
Odczuwasz niesamowitą satysfakcję, kiedy twój zespół demoluje zagrywką gospodarzy podczas drugiej partii. Szczególnie cieszysz się, kiedy Tomek opada na parkiet powalony przez siłę uderzenia posłaną z serwisu. Spoglądasz na niego przelotnie, a w jego siwych, błękitnych tęczówkach wychwytujesz żal i rozlany po ich powierzchni smutek. Przyjmujący z pewnością żałuje swojego zachowania i tęskni za waszymi co tygodniowymi rozmowami telefonicznymi, ale ty nie zamierzasz mu w najbliższym okresie czasu wybaczyć. Okłamał cię, a ty jako osoba pamiętliwa szybko mu tego nie popuścisz. Uradowany schodzisz z parkietu po zapisaniu drugiego seta na konto rzeszowskiej ekipy i motywujesz się mentalnie przed kolejną odsłoną meczu. Chcesz zakończyć zmagania na radomskiej ziemi jak najszybciej i położyć się na miękkim materacu łóżka w twoim pokoju, gdyż wizyta spotkanie rozgrywane pod złotym sufitem sprawia ci niezwykle wiele trudności ze względu na osobę przyjaciela na boisku. Choć wasza przyjaźń tak naprawdę balansuje na cienkiej linii i niebawem może przepaść na zawsze. Nie umiesz przekreślić grubą kreską tylu przeżytych razem lat, tylu zamaskowanych wspólnie doświadczeń, tylu nocy skropionych alkoholem, aby później zaliczyć długą szczerą rozmowę. Nie chcesz stracić kogoś takiego jak krakowianina. Uderzasz plecami o parkiet, kiedy piłka posłana przez Tomka w być może ostatniej dla was partii zostaje przez ciebie odebrana, ale nie utrzymujesz jej na przedramionach. Zirytowany na samego siebie zaklinasz siarczyście pod nosem, poprawiając rękawki koszulki meczowej i odprowadzasz lot piłki, która opada na prawą linię boiska tuż obok twojej sylwetki. Patrzysz na bruneta z uniesioną brwią i spojrzeniem mówiącym "serio?", a 21-latek parska śmiechem oraz wzrusza ramionami i przygotowuje się do kolejnej próby serwisu. Tym razem żółto-błękitna Mikasa przewija się po górnej taśmie siatki i wpada w parkiet twojej ekipy. Momentalnie umiejscawiasz wzrok w osobie radomskiego przyjmującego, który uradowany podskakuje ku górze w kółku z kolegami z drużyny i idzie w stronę pola zagrywki. Tym razem jednak psuje. Ostatecznie gospodarze znacznie poprawili poziom serwisu, ataku oraz bloku, co przyniosło im zwycięstwo w trzeciej partii. Zirytowany rzucasz głośne "kurwa!', gdy Huber kończy atak ze środka i zapisuje 15 punkt w statystykach meczu, tym samym kończąc spotkanie wynikiem 3:2 dla błękitnych. Mętnym wzrokiem lustrujesz wypełnionego radością Tytusa przemieszczającego się niczym błyskawica na niebie po boisku, aby po chwili wypychany przez zawodników miejscowego klubu odebrać statuetkę najlepszego gracza meczu.
—Gratulacje, Tytus.—szepczesz, łapiąc z nim kontakt wzrokowy pod siatką, kiedy dziękujesz mu za rozegrane spotkanie.
— Dzięki, Maślak.—odpiera, obdarowując cię ciepłym uśmiechem.—Możemy pogadać?
— Chyba na to czas najwyższy.—mrugasz, a kąciki twoich ust mimowolnie zadzierają się szczytom, kiedy w tęczówkach kumpla pojawia się tląca nadzieja.
Kiedy pragniesz zejść do szatni czujesz mocne szarpnięcie za ramie. Zwracasz głowę w kierunku właściciela dłoni i zastygasz w miejscu, lekceważąc upomnienia kolegów, abyś się przesunął, bo oni także chcą przejść. Blondynka patrzy na ciebie w ciszy i wydaje się być tak samo sparaliżowana twoją obecnością jak ty jej. W końcu jednak odchodzicie na bok, a ty zajmujesz miejsce na jednym z krzeseł i wpatrujesz się w nią z wyczekiwaniem.
—Zacznijmy na nowo.—wypowiada łagodnym głosem, patrząc na ciebie z błaganiem w lazurowych tęczówkach.—Przepraszam, że wtedy tak uciekłam, ale mnie zaskoczyłeś. Nie znamy się dobrze, a ty mówisz, że mnie kochasz, ale ja też coś do ciebie czuję.—szepcze słabym tonem z utkwionym w dłoniach wzrokiem, wyginając ich palce.
Świat jakby na moment się zatrzymuje. A w głowie rozbrzmiewają ci jak mantra jej słowa "ja też coś do ciebie czuję". Mimowolnie uśmiechasz się pod nosem. Tak bardzo wątpiłeś, że te słowa kiedyś opuszczą jej słowa. Obumarła już w tobie nadzieja, kiedy dowiedziałeś się o Karinie, o jej związku. A tymczasem w niej pobudziło się uczucie do ciebie. Moment, na który czekałeś, a później przestałeś niespodziewanie nastąpił i miałeś ochotę zamknąć ją w swoich ramionach, nigdy nie wypuszczać, ale nie mogłeś. Musiałeś zostać twardym. W końcu jeszcze nie wyznała ci miłości jak ty jej.
— Nie odbierałem tych telefonów celowo.—zadziera głowę do góry i patrzy na ciebie zdezorientowana.—Chciałem się od ciebie odciąć. Zapomnieć o tym jak mnie potraktowałaś z Fornalem.—wzrok wbijasz w obiekt znajdujący się przed tobą.
—Mateusz, ale nie możesz zaprzepaścić takiej przyjaźni. Tomek popełnił błąd, ale chciał dla ciebie dobrze.—chwyta cię za dłoń, ściskając ją mocniej.
Oszołomiony jej gestem przenosisz wzrok na jej twarz. Wydaje ci się jakaś inna niż zazwyczaj. Bardziej promienna, taka świetlista. W głębi cieszysz się, że choć ona jest z waszej dwójki szczęśliwa. Nie masz jeszcze pojęcia, że to częściowo dzięki tobie, Mateuszu. Nie odtrącasz jej dłoni. Ciepło jej ciała jest niezwykle przyjemne. Czerpiesz go najwięcej ile się da. Zacieśniasz uścisk.
— Ty jesteś ostatnią osobą, która powinna mi prawić kazania.—syczysz przez zęby w jej kierunku.—W ogóle nie wiem do czego ta rozmowa zmierza.
—Jestem w ciąży. Zostaniesz ojcem, Mateusz.—oświadcza ci spokojnym tonem głosu.—Dlatego chciałam rozpocząć wszystko od nowa. Dziecko zasługuje na dwójkę kochających go rodziców. Chciałam ci to powiedzieć pod halą, ale nie dałeś mi wtedy dojść do słowa. —rumieni się obficie. — Przepraszam cię. Przykro mi, że tak cię potraktowałam.
~*~
No to nadszedł czas, aby Masłowski poznał prawdę ^^ Jak myślicie jak zareaguje? Ola nieco się przed nim otworzyła i wyciągnęła jedną z tafli swoich skrytych kart, wyjawiając, że także czymś go darzy, ale czym? Dowiemy się w kolejnych częściach :D Ten rozdział całkiem mi się podoba, ale mogłam się spisać nieco lepiej :D Całuję i do zobaczenia w czwartek! ;*
PS: Błagam nie bójcie się i wylewajcie śmiało co myślicie na temat rozdziału w komentarzach ;)
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńJestem !
UsuńTak przyjemnie usiąść wreszcie z kawą w dłoni , nic nie musieć i zająć się tym co mi sprawia prawdziwą przyjemność czyli czytaniem blogów. <3
Rozdział świetny! Czytając o świętach odpłynęłam gdzieś daleko do grudniowych dni oraz pucharu świta. Może na skoki mogę sobie popatrzeć i teraz w lecie, ale do tych magicznych świat jeszcze daleko. :(
Bardzo się ciesze, że Mateusz i Tomek się pogodzili. Oni są wspaniałymi przyjaciółmi, a jak sobie przypomnę ich wyczyny z juniorskiej kadry, to jeszcze bardziej mi smutno, gdy pomyślę, że to miałoby się rozpaść. Ola ma rację, Tomek zrobił to dla dobra Matiego, i myślę, że wreszcie to zrozumiał. Chociaż też go trochę rozumiem. I nawet się nie dziwie, że chciał odciąć się od Olki, gdyż ta znajomość go raniła... Chociaż po meczu zaświeciło się jakieś światełko w tunelu.
No i na koniec... Ja mam pytanie ... Jak mogłaś skończyć w takim momencie! Maślak wreszcie poznał prawdę i bardzo mnie to cieszy, bo powinien wiedzieć o dziecku. Ale zastanawia mnie jak on zareaguje na tą wiadomość i jak się zachowa względem Oli.
Nie mogę się już doczekać kolejnego!
POZDRAWIAM !!!
Paulka
Właśnie sobie uwiadomiłam że nowy będzie jutro! Jaram *.* Chce jutro! <3
UsuńTeż ubolewam, że tak daleko do grudnia :D :(
UsuńJeszcze nie porozmawiali, więc nie wiadomo czy zgoda będzie, ale jakiś krok w jej kierunku zapewne został zrobiony ;3
Zobaczymy co z tym światełkiem Maślak zrobi ^^
Hahaha taka tam sztuczka by pobudzić ciekawość! :D
Dziękuję i do jutra ;*
I kolejna po Oli bierze przykład, aby przerwać rozdział po słowach 'jestem w ciąży' Dobrze, że czwartek już blisko. Natomiast Ola mnie zaskoczyła, bo myślałam, że jej orientacja to już tak na wieczność, a ona tutaj nagle stwierdza, że nie jest lesbijką. Cóż boję się reakcji Masełka, bo może poczuć się wykorzystany, ale najbardziej interesuje mnie co czuje do niego pielęgniarka, czy to tylko przyjaźń czy już może kochanie? Czekam i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWybacz, ale musiałam :D
UsuńNigdy nie mów nigdy ^^
Dowiesz się niebawem ;3
Dziękuję i do jutra! ;*
Ależ bardzo zatęskniłam w tym momencie za skokami i za tą jedyną i niepowtarzalną atmosferą! <3 Ale czas szybko mija, także już niedługo, ani się obejrzymy, a będzie można się cieszyć nowym sezonem :D
OdpowiedzUsuńOch, ja mam nadzieję, że Tomek i Mateusz wyjaśnią sobie wszystko na spokojnie i odbudują swoją przyjaźń, no bo... Szkoda by było, jakby to się skończyło. Ale oby nie!
Olka pojawiła się na meczu i postanowiła wyznać prawdę Mateuszowi. Powiedziała mu o tym, że spodziewa się ich dziecka. I zakończyłaś w takim momencie! O, Ty! :D
Pozdrawiam ;*
Oj wiem ^^
UsuńSą na dobrej drodze ku temu ;3
Kocham kończyć w takich momentach :D
Dziękuję i pozdrawiam ;*