wtorek, 31 lipca 2018

Pięć

       Z piskiem opon stawiasz się na parkingu przed rzeszowskim centrum sportowym i trzaskasz drzwiami przyśpieszonym krokiem, podążając w kierunku wejścia do budynku. Z hukiem opuszczasz sportową, czerwoną torbę na podłogę i lekceważysz zaintrygowane spojrzenia kolegów z drużyny. Przebierasz się sprawnie w klubowy zestaw treningowy i chcąc uniknąć rozmów z zawodnikami, na które naprawdę obecnie nie masz ochoty przymykasz za sobą drzwi szatni i stawiasz się w progu tych, za którymi kryje się hala. Trener wykrzywia usta w subtelnym uśmiechu na twój widok i zleca ci kilka ćwiczeń na rozciągnięcie. Kiwasz jedynie głową i posłusznie wykonujesz zadania Kowala. Po chwili wraz z pozostałymi członkami drużyny obiegasz teren wokół boiska, stawiając sobie za cel wyładowanie targającej wciąż tobą wściekłości. Takim sposobem jako pierwszy kończysz okrążenia i gestem dłoni przywołujesz do siebie Buszka. Odbijasz z przyjmującym w parze, uderzając nadgarstkiem z całej siły w piłkę i czujesz ulgę zalewającą twoje ciało z każdym solidnym ciosem wymierzonym w Rafała. 31-latek marszczy brwi, kiedy podbija kolejne otrzymane od ciebie piłki z siłą, która mogłaby być trochę słabsza. Udaje jednak, że nie dostrzega twojego dziwnego zachowania i kontynuuje rozgrzewkę. Krzywisz się, gdy żółto-błękitna Mikasa wpada w obszar twojego pola. Andrzej spogląda na ciebie z uniesioną brwią, kiedy zbyt impulsywnie reagujesz na to niepowodzenie. Zirytowany na samego siebie walisz dłonią dynamicznie o parkiet, klnąc siarczyście pod nosem. Wzdychasz głośno na podejrzliwy wzrok szkoleniowca i wznosisz rękę ku górze, zapewniając go, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
     —Ej, co ty kurwa za maniane odpierdalasz?—zagaja do ciebie półszeptem, aby nie dotarło to do trenera, Lemański.
    —Nic. Jestem tylko trochę poddenerwowany.—odpierasz najspokojniej jak tylko się, przeczesując palcami włosy.
    —Yhym, jasne.
    —Nie wtrącaj się, Bartuś.—warkasz przez zaciśnięte zęby.
Środkowy patrzy na ciebie zaskoczony, ale nie podejmuje kolejnych prób dowiedzenia się co miało taki wpływ na twoje zachowanie. A ty przez resztę treningu starasz się trzymać nerwy na wodzy co nie bardzo ci wychodzi. Kopiesz w krzesełko, wywracając go gwałtownie, a głowa drużyny tym razem nie traktuje cię łagodnie. Przywołuje cię do siebie, a ty jedynie przewracasz oczami.
     —Masłowski, co się z tobą dzieje?—wypowiada surowym tonem.
    — Ależ nic takiego trenerze.—machasz dłonią, próbując zlekceważyć twoje wybuchy podczas gry.
    — Przecież widzę. Nie okłamuj mnie.—układa dłoń na twoim ramieniu i przypatruje się uważnie twojej twarzy.—Najlepiej będzie jeżeli  opuścisz halę i pójdziesz do domu. —mówi stanowczo.
    —Nie, nie trzeba. Naprawdę to nic takiego.
    —Masłowski, marsz do szatni, a potem do domu.—rzuca tonem głosu nieznoszącym sprzeciwu.
Mierzysz go pełnym błyskawic wzrokiem, mając do niego wewnątrz głowy pretensje za odesłanie z powodu zbyt dużego pobudzenia. Po dłuższej chwili wymiany spojrzeń z starszym mężczyzną prychasz jedynie pod nosem i odrzucasz piłkę do kosza, wędrując  w kierunku wyjścia. Czujesz na sobie odprowadzający, zdziwiony wzrok chłopaków, ale żaden z nich się za tobą nie wstawia. Nie jesteś tym zawiedziony.

***
Osuwasz się po powierzchni drzwi twojej sypialni i opadasz na podłogę.  Przyciągasz do siebie kolana, oplatając je ramionami i podpierasz na nich brodę, wpatrując się tępo przed siebie. Postać blondynki wyżera całkowicie twoje myśli, powodując u ciebie zmęczenie większe niż morderczy trening u Kowala. Jesteś psychicznie, a nawet w jakimś stopniu fizycznie wyczerpany tą sytuacją. Ten wieczny mętlik nie daje ci spokoju. Nim spostrzegasz a nawierzchnia twoich oczu staje się szklista. Ta cholerna pielęgniarka zawróciła ci w głowie i byłeś gotów dla niej sięgnąć nieba. Tymczasem ona zrujnowała twoje w miarę poukładane życie jednym zdaniem, jedną sytuacją, jednym przypadkowym spotkaniem...A co jeśli będziesz ojcem? Co jeśli jej się udało? Przecież od zawsze marzyłeś o założeniu rodziny. Nie poddasz się tak łatwo, jeżeli będzie choć o twojego potomka czy potomkinie.  Szkoda tylko, że w twoje kruche, porcelanowe serce został wbity cios, przełamujący je na pół. Kręcisz głową niczym w amoku, nie dopuszczając do siebie wiadomości, że ta rozmowa z przed kilku godzin naprawdę miała miejsce, że Aleksandra okazała się być podłą, przebiegłą dziewczyną, a nie tą uroczą, delikatną, piękną blondynką. Czujesz przeszywający na wskroś twoją psychikę ból. Cierpisz. Cierpisz przez dziewczynę, którą ledwie ujrzałeś dwa razy, z którą tak niewiele zdań wymieniłeś, której słodkich ust posmakowałeś dwa miesiące temu.  Jak mogłeś ulec lesbijce? Gdybyś tylko wcześniej usłyszał prawdę od Tomka...Może to skończyłoby się inaczej. Słona ciecz błądzi, wyznacza szlaki na twoich policzkach, a ty prychasz pod nosem. Jak mogłeś się tak łatwo i szybko w niej zakochać? Nie masz pojęcia, kiedy zauroczenie przeistoczyło się w coś więcej. Nienawidzisz jej. Gardzisz nią. Czujesz do niej obrzydzenie, ale mimo to nadal stąpa po stopniach w twoich myślach. Nadal uważasz, że jest śliczna.  Podirytowany na samego siebie rzucasz się na materac łóżka, wyładowując na nim całą złość za pomocą pięści. 
       —Synku, co się dzieje?—dociera do ciebie cichy,  pełen zaniepokojenia głos rodzicielki.
      — Uwierz mi, mamo. Nie mogę ci powiedzieć.—patrzysz na nią bijącymi smutkiem błękitnymi tęczówkami.
Kiwa jedynie głową i przyciąga cię do siebie. Otula cię szczelnie matczynymi ramionami, gładząc dłonią twoje włosy. Normujesz przyśpieszony przez szloch oddech i przymykasz powieki, wykorzystując jej bliskość w celu uspokojenia się. Wznosisz nikle kąciki ust ku górze, kiedy po fali rozpaczy i melancholii nie ma już śladu. A to wszystko dzięki niej.  Muskasz ustami policzek matki i prosisz ją o pozostawienie cię samego, gdyż musisz odpocząć od tej całej otoczki wokół blondynki. Przymyka za sobą drzwi, a ty wzdychasz głośno.  Odpływasz do krainy Morfeusza szybciej niż się spodziewałeś. Masz nadzieję, że przynajmniej tutaj zaznasz spokoju od osoby być może przyszłej matki twojego dziecka.

~*~
Hejka!
Ten rozdział to totalny nie wypał, ale cóż czasami zdarzają się słabsze części :( Wybaczcie, że wczoraj nie pojawiła się nowość według planu, ale moje samopoczucie było katastrofalne i uniemożliwiało mi pisanie :/ Choć po mimo, że po wczoraj nie ma śladu to dzisiejszy odcinek to dramat :( Mam nadzieję, że choć Wam się spodoba. Całuję i do zobaczenia w piątek ;*
PS: Zapraszam serdecznie na duet z Paulką, gdzie nowość  wrzucona wczoraj została napisana tym razem przez mnie ^^ Jeżeli intryguje Was postać Filipa oraz jego związek z Izą i obecność Julii to klikajcie tutaj >>Życie to bieg przez kosmos, trochę łez, czasem rozkosz<<

czwartek, 26 lipca 2018

Cztery

    “Człowiek płacze i rozpacza tylko wtedy, 
 kiedy ma jeszcze nadzieję. 
Kiedy nie ma żadnej nadziei,
 rozpacz przybiera postać
 straszliwego spokoju.”

Pośpiesznie  meldujesz się we wnętrzu Toyoty, zatrzaskując za sobą drzwi. Brunet dobiega do twojego samochodu i uderza z otwartej dłoni w okno, prosząc, abyś go wysłuchał. Nie masz najmniejszej ochoty tego robić, dlatego pośpiesznie przekręcasz kluczyki w statyce i odpalasz silnik, szykując się do opuszczenia parkingu z pod radomskiego bloku, miejsca, które dotąd kojarzyło ci się tylko z radosnymi, pełnymi szczęścia chwilami. Wywracasz jedynie oczami na upartość przyjaciela, choć nie masz pewności czy nadal możesz go nim nazwać po tym jak cię potraktował i kilka sekund później decydujesz się otworzyć szybę. Naciskasz na przycisk i zwracasz twarz w jego kierunku, gdy szyba opada. 
  —Chciałem ci o tym powiedzieć, ale nie wiedziałem jak! Maślak, do cholery uwierz mi!—wydzierał się z bezradnością wymalowaną na twarzy młody przyjmujący, żywo gestykulując dłońmi.
     —Lepszym wyjściem było mnie okłamywać? —prychasz pod nosem. — Wiesz co?  Nie chce mi się z tobą gadać.-parskasz.
Strzelasz drzwiami i zerkasz po raz ostatni w lewą stronę. Widzisz te pozbawione blasku oczy tętniące smutkiem i wściekłością, ale jesteś pewien, że nie względem siebie. Tomasz już taki jest, że co by się nie wydarzyło o błąd obwinia samego siebie i nie jednokrotnie byłeś świadkiem jego ogromnej irytacji na własną osobę. Choćby rozgrywał najlepszy mecz w sezonie, choćby był najlepszym zawodnikiem spotkania to, gdy drużyna przegra zarzuca sobie, że mógł nie popełnić tych kilku błędów choć jego skuteczność byłaby naprawdę wysoka. Chce dążyć do perfekcyjności w każdym calu. Chce być najlepszy na swojej pozycji. Pragnie być liderem na boisku. Obierając odpowiedni zjazd przed oczami masz widok zawodu malujący się w jego błękitnych tęczówkach. Znajomy obraz po każdym przegranym meczu, gdy pozostawia serducho na boisku. Zaczynają cię gryźć wyrzuty sumienia. Może nie powinieneś zareagować tak ostro? Może powinieneś podejść do tego łagodnie? Znasz go. Zawsze zrobiłby wszystko, aby cię ochronić. Był dla ciebie jak brat. Zaciskasz mocniej dłonie na skórzanej powierzchni kierownicy i wypuszczasz powietrze ze świstem. Sam już nie wiesz co jest dobre a co złe.

***
Popijasz rozgrzewający twoje ciało napar o smaku owoców leśnych i koczujesz przed ekranem czarnego laptopa na przyjaciela. Wzdychasz głośno podirytowany jego niepunktualnością. Postanawiasz przestudiować profil na najpopularniejszym serwisie społecznościowym należący do blondynki. Uważnie spoglądasz na wyświetlacz komputera, przesuwając paskiem nawigującym ku dole. Dowiadujesz się, że studiuje na rzeszowskiej uczelni pielęgniarstwo oraz wykonuje staż  w placówce, gdzie ostatnio ją zauważyłeś.  Rozchylasz usta zdumiony, kiedy twoim oczom ukazuje się fotografia z dziewczyną ujrzaną w towarzystwie Oli w galerii. Konarska muska swoimi wargami jej policzek, a nieznajoma uśmiecha się promiennie. Pod zdjęciem widnieje napis "Z najlepszą <3 Kocham ją! *.*". Ściągasz obraz ku dołowi, przypatrując się kolejnym fotkom, które blondynka wraz z Kariną, jak po chwili się dowiadujesz. Skołowany przeczesujesz palcami włosy i oddychasz z ulgą, gdy  dociera do ciebie znajomy dźwięk. Pośpiesznie akceptujesz połączenie wykonywane za pomocą Skype'a  i przyglądasz się roześmiany zmarnowanej twarzy blondyna.
     —A tobie co? Ciężarówka cię potrąciła?—zanosisz się chichotem, zagajając do niego. 
     — Chory jestem. W sam raz na drugą kolejkę ligową.—mówi wściekły na siebie, przewracają oczami. —Chciałeś pogadać, więc słucham, bo z mówieniem to nie wiem czy będzie u mnie lepiej.—chrząka głośno. 
     —Pochlałem się z Fornalem, a laska, w której się zakochałem jest lesbijką!—wykrzykujesz nadal podirytowany całą tą sytuacją.—Kto ma gorzej?
     —Oj, aż tak źle? Ale czekaj... O co pochlałeś się z Fornim?—marszczy zdezorientowany brwi. 
    — Właśnie o nią. Szkoda gadać normalnie.—machasz dłonią zrezygnowany. 
Kiwa głową na znak zrozumienia i popija ciecz z parującego kubka. Wzdycha głośno, próbując ci jakoś pomóc, wymyślić odpowiednie rozwiązanie na twoją sprawę, ale jedyne na co wpada to zainicjowanie zwykłej rozmowy z Konarską. Momentalnie każdy mięsień twojego ciała staje się napięty, a ty patrzysz na niego jak na idiotę. Sam rozważasz opcję porozmawiania z blondynką, ale nie czujesz się na to jeszcze gotowy. Myślisz, że może sama niebawem raczy cię poinformować, że jest odmiennej orientacji. Dzielisz się z Kochanowskim tym, że przeżyte z nią uniesienia w Nissanie nie dają ci spokoju oraz fakt, że to ona rozpoczęła tą karuzelę namiętności jaka pomiędzy wami się zrodziła. Kuba wzrusza jedynie ramionami i podsuwa ci, aby jednak zdecydować się na spotkanie z nią i łagodnie to wszystko wyjaśnić. Wasza konwersacja trwa jeszcze ponad godzinę, ale rejestrując opłakany stan w  jakim jest środkowy  zarządzasz koniec rozmowy, prosząc aby odpoczywał i kurował się w domu. Posyła ci na pożegnanie lotnego buziaka i obserwując twoją zdegustowaną minę rozłącza się ze śmiechem. Opadasz plecami na miękki materac łóżka i wbijasz beznamiętny wzrok w śnieżnobiały sufit. Mętlik otulający twoją głowę z każdą minutą coraz bardziej narasta. Prychasz pod nosem, że gdyby nie twój stan upojenia alkoholowego w zaciszu mieszkania Fornala tej komedii jaka ma miejsce w twoim życiu w ogóle by nie było. Nie istniała by w tobie iskierka, jaką pobudziła po ostatniej wizycie w szpitalu Aleksandra oraz natężenie uczucia wypełniające mierzące sto osiemdziesiąt pięć centymetrów twoje ciało nie narodziło by się. W twoim sercu nie gościłoby ciepło na widok tej pięknej rzeszowianki, a w jego środku nie kiełkowałoby zauroczenie przeradzające się powoli w coś silniejszego, być może miłość. 

***
Znudzony wystukujesz paznokciami nieznany ci rytm na nawierzchni kierownicy. Zerkasz przelotnie na zegarek widniejący na twoim prawym nadgarstku i kręcisz z dezaprobatą głową. Spoczywasz na tym parkingu już dwie godziny a sylwetki blondynki nie zauważyłeś tutaj ani razu. Powoli tracisz cierpliwość. Opuszczasz wnętrze srebrnej Toyoty i wędrujesz do mieszczącego się niedaleko szpitala bufetu. Uśmiechasz się delikatnie w kierunku sprzedawczyni i studiujesz wzrokiem kartę menu, rzucając w kierunku kobiety prośbę o Latte. Odbierasz od niej papierowy kubek z wieczkiem, wręczając jej wyznaczoną  kwotę i kierujesz się w stronę wyjścia. Wtedy w progu lokalu twoje błękitne tęczówki wychwytują postać,  którą chciałeś dzisiejszego popołudnia ujrzeć. Obserwujesz jak z rąk blondynki wypadają teczki z liczną ilością zapisków i jak zrezygnowana wzdycha, badając wzrokiem umieszczony na nich tekst, aby odpowiednio ponownie je posegregować. Pochylasz się nad dokumentami i podsuwasz je jej pod stopy, posyłając nikły uśmiech. Wolisz, aby to ona je odpowiednio  sklasyfikowała, gdyż nie masz pojęcia jest na nich wypisane. Ze stosem dokumentów opada na jedno z krzeseł przy wolnym stoliku i ze skupieniem sortuje je, odcinając docierające do niej bodźce. Po chwili oddycha z ulgą i podchodzi do lady, a ty postanawiasz działać.
       —Cześć.—rzucasz, wnosząc nikle kąciki ust i przyglądając się profilowi jej twarzy.—Możemy porozmawiać?—wypalasz niepewnie. 
            — Hej Mati.—obdarowuje cię krótkotrwałym spojrzeniem i odpiera z entuzjazmem. — Słucham.—opiera się biodrami o kontuar i patrzy na ciebie wyczekująco.
Kosmate myśli zalewają twoją głowę, gdy dostrzegasz jak nonszalancko podpiera się pośladkami o ladę. Nie umiesz powstrzymać cienia uśmiechu przebiegającego przez twoje usta, gdy na nią spoglądasz. Obrazki z waszego ostatniego spotkania wypełniają twój mózg, odtwarzając tamtą chwilę na nowo. Chłoniesz błękitnymi tęczówkami jej subtelne rysy twarzy, nieskazitelną, jasną cerę czy zmarszczki zgromadzone wokół jej warg, gdy lekko się uśmiecha w twoim kierunku. Gdy odrzuca długie, jasne włosy na plecy masz ochotę wpleść w nie swoje smukłe palce. Twój puls wzrasta. Nie masz pojęcia co się z tobą dzieje. 
         — Ale nie tutaj.—mówisz zdecydowanie za późno niż miałeś zamiar. 
Chwytasz ją za drobną dłoń i wyciągasz na dwór. Spaceruje obok ciebie z wymalowanym na twarzy zdezorientowaniem oraz pomarszczonym zabawnie nosem. W końcu przystajesz obok swojego samochodu i siadasz na jego masce, a ona powiela twoje zachowanie. 
        —Znam prawdę.—szepczesz, przypatrując się jej szokowi wstępującemu powoli na jej twarz. 
        — Mateusz, posłuchaj. Ja..— rozpoczyna niepewnie.
     — Nie, to ty posłuchaj.—wypowiadasz ostro.— Wiem kim jesteś, ale za cholerę nie pojmuję dlaczego podczas naszego ostatniego spotkania tak się zachowałaś! To jest po prostu niepojęte! — unosisz gwałtownie ton głosu, patrząc jej głęboko w oczy. 
           —Ja cię przepraszam, ale ja tego potrzebowałam.— spuszcza głowę.
          —  Nie rozumiem. Przecież jesteś innej orientacji. 
          —  Masz rację. Tak jest, ale musiałam zrobić wyjątek, bo..
          —  Bo co?!— napierasz na nią.
         — Bo ja i Karina chcemy mieć dziecko, a ty...
         —  Nie wierzę!— skrywasz twarz w dłoniach. —  Daj mi spokój! Nie chcę cie znać! 

~*~
 Hello! ^^
Spodziewałyście się czegoś takiego po Konarskiej? To jak Mateusz się musi czuć jest nie do opisania :( Wykorzystała go.  Czy jest nadzieja, że ich kontakty po czymś takim będą wyglądać normalnie?  Bądźcie ze mną, a się dowiecie ;) W weekend, najprawdopodobniej jutro pojawi się nowy rozdział na duecie z ret, czyli Kubie i Tomku oraz Lenie ^^ Całuję i do poniedziałku! ;*

poniedziałek, 23 lipca 2018

Trzy

       Docierają do ciebie wysokie decybele w postaci pisków dziewczyn raniące twoje uszy oraz rozbrzmiewający po wnętrzu galerii głos spikera. Mimowolnie na twoje usta wpływa subtelny uśmiech. Cieszysz się, że kolejny sezon spędzisz w miejscu, gdzie przyszedłeś na świat.  Uwielbiasz tutejszych kibiców i masz nadzieję, że tym razem będzie inaczej, że sięgnięcie po wyższe cele niż w ubiegłym sezonie. Liczysz na to, że ich doping poniesie cię na jeszcze wyższy poziom sportowy nich dotychczas. Nosisz też w sobie błahą nadzieję, że ona znajdzie się na trybunach rzeszowskiej hali. Gładzisz dłońmi materiał nieskazitelnie białej koszuli, przygotowując się powoli do swojego zaprezentowania się. Wyglądasz przez szczelnie jak przebiega ceremonia, podziwiając występującą właśnie waszą maskotkę. Chichoczesz pod nosem, kiedy przystajesz przy drzwiach, a prowadzący wykrzykuje i przeciąga twoje nazwisko, powodując  zgiełk i odgłosy zadowolenia u nastoletniej części publiczności płci żeńskiej. Wybiegasz z pomieszczenia i podążasz ku scenie pomiędzy czirliderkami i ich pomponami, machając energicznie do zebranych sympatyków  męskiej, miejscowej drużyny siatkarskiej. Przybijasz piątki przypadkowym ludziom, którzy wyciągają dłoń w twoim kierunku.  Na twoje usta  wkrada się błogi uśmiech, kiedy obserwujesz z góry licznie zgromadzony, tak samo zakochany w tej dyscyplinie jak ty, tłum. Wyrzucasz przed siebie stos kartek, na które wcześniej naniosłeś podpis i wtapiasz wzrok w kolorowe konfetti, przyglądając się jego lotowi jak zahipnotyzowany. Spuszczasz go niżej i zastygasz niczym marmurowe dzieło. Blondynka przechadza się piętrem ze splecioną dłonią z brunetką. Nagle przystaje i ujmuje jej twarz w swoje dłonie, przywierając usta do jej warg. Kręcisz w amoku głową. Wpatrujesz się w  parę dziewczyn złączoną w pocałunku i wyłączasz się z otaczającego cię wydarzenia. Nie słyszysz wiwatów widowni,  słów spikera, ani nawet strzępek rozmów siatkarzy. Stoisz nieruchomo i nie możesz wykonać żadnego ruchu, choć tak bardzo chcesz stamtąd uciec. Tracisz czucie we własnym ciele i jedyne co jesteś w stanie zrobić to zdezorientowany zmarszczyć brwi  oraz rozchylić usta w geście zdziwienia tego co przed chwilą ujrzałeś. Aleksandra odrywa się od swojej towarzyszki i zmierza przed siebie z perlistym uśmiechem na ustach, a ty zdajesz sobie sprawę, że ciebie nie dostrzega. Zostałeś wykorzystany, Mateuszu Masłowski. Sznurujesz wargi i podchodzisz do trenera, szepcząc mu na ucho, że twoje samopoczucie uległo zmianie i potrzebujesz pilnie udać się do domu. Kowal kiwa jedynie głową i klepie cię po ramieniu, prosząc, abyś stawił się na jutrzejszym treningu. Posyłasz mu nikły uśmiech, deklarując swoją obecność i zbiegasz schodkami ze sceny, po czym tylnym wejściem opuszczasz budynek. Zirytowany na Konarską przemierzasz rzeszowskie ulice i dewastujesz każdy śmietnik napotkany na swojej drodze solidnym uderzeniem. Nie wspominając już o kamykach smakujących co rusz twojego zamaszystego kopnięcia. Skrywasz dłonie w kieszeniach czarnych spodni i przystajesz na moście, wlepiając wzrok w wir rzeki. Oddychasz głęboko, próbując się uspokoić. Jednak wtedy nachodzi cię myśl, że czas skończyć z wszelkimi tajemnicami dotyczącymi blondynki. Przyśpieszonym krokiem pokonujesz odległość dzielącą cię od rodzinnego domu i gdy znajdujesz się na swojej posesji wsiadasz do srebrnej Toyoty. Po kilku minutach zjeżdżasz na autostradę, obierając za cel pokonanie tej wiodącej do Radomia. Jesteś przekonany, że tym razem nie wyjdziesz z mieszkania przyjmującego dopóki nie wyjawi ci całej prawdy. 

***
Po 180 minutach parkujesz przed jednym z radomskich bloków i gasisz silnik, przekręcając kluczyk w statyce. Opierasz głowę o fotel i przymykasz powieki. Otwierasz je po kilku minutach, rzucając okiem na balkon należący do 20-latka. Dostrzegasz tlące się we wnętrzu mieszkania światło i wysiadasz, zatrzaskując za sobą drzwi. Meldujesz się pod odpowiednią klatką i wciskasz się przez szczelinę w wejściu jaką pozostawiła po sobie sąsiadka siatkarza, o której niejednokrotnie ci opowiadał. Pokonujesz pliki schodów prowadzące na odpowiednie piętro, zaklinając pod nosem brak pomysłodawcy na zamontowanie windy i zdenerwowany mocno uderzasz otwartą dłonią w dzwonek. Wywracasz podirytowany oczami, kiedy po upływie kilku minut w progu nadal nie widzisz sylwetki przyjaciela. Ponawiasz dobijanie się do niego za pomocą irytującej melodyjki rozbrzmiewającej po jego lokum  i ze splecionymi dłońmi na klatce piersiowej, mierzysz go wzrokiem z politowaniem, gdy wreszcie wyłania się zza drzwi. Poruszasz wymownie brwiami, patrząc na jego nagi, umięśniony tors i zagłębiasz się we wnętrzu jego kawalerki.  Parska jedynie śmiechem i przekręca kluczyk  w drzwiach, podążając za twoją sylwetką.
        —Wybacz, ale wieczorny trening Prygla zwalił mnie z nóg i uciąłem sobie drzemkę.—wyjaśnia ci swoje roznegliżowane oblicze, gdyż ma na sobie jedynie bokserki. — Czemu zawdzięczam twoją wizytę?—posyła ci szeroki uśmiech, zalewając dwa kubki wrzącą wodą.
Wręcza ci parujące naczynie i wskazuje gestem dłoni, abyś usiadł na kanapie w mini salonie. Spoczywasz na niej posłusznie i po upiciu niewielkiego łyku ciepłego naparu o smaku cytryny chrząkasz głośno, przygotowując się do rozpoczęcia nurtującej cię od dobrych dwóch tygodni kwestii. Odkładasz porcelanę na niewielki stolik przed sobą i zakładasz nogę na nogę, po czym zwracasz twarz w stronę Fornala. 
       —Tomek, widziałem dzisiaj Olę z jakaś dziewczyną w galerii. Całowała się z nią i zachowywała jakby były parą.—rozpoczynasz łagodnie.—Powiedz mi o co tu chodzi. Ja już dłużej nie zniosę tych tajemnic.—szeptasz błagalnie. 
     — Pamiętasz jak mówiłem, że nie masz u niej szans?—spojrzał na ciebie przelotnie, a ty kiwasz głową.— Właśnie o to mi chodziło. Ola jest innej orientacji i ma dziewczynę. Nie chciałem, abyś cierpiał.—jego spokojny głos otulał twoje uszy.
     —Wiesz co? Tylko na to już za późno! — oświadczasz mu z bladym uśmiechem.—Ja się w niej zakochałem! Zawiodłem się a tobie, Fornal!—wydzierasz się na całe gardło prosto w jego twarz.
     — Ale Maślak... Poczekaj!

~*~
Hejka naklejka! ^^
No i mamy wyjaśnienie dlaczego Fornal tak się zachowywał. Ola dość dobitnie chyba zraniła Mateusza i to w najmniej spodziewany dla niego sposób, ale cóż... Nie poszczęściło mu się z nią :(  Pasuje Wam, aby rozdziały były co poniedziałek i piątek? Chciałabym w wybrane dni, gdyż jak dodawałam co 2 dni zazwyczaj odsłony rozdziału były niższe jak i mniejsza ilość komentarzy :/ No chyba, że nadążycie to możemy nawet co 2 dni, ale wiem, że nie każdej z Was to tempo odpowiada :D Całuję i do zobaczenia ;*



czwartek, 19 lipca 2018

Dwa

     Krzywisz się delikatnie na twarzy, kiedy twoje nozdrza otula charakterystyczny, specyficzny, nieprzyjemny zapach po przekroczeniu progu pomieszczenia.  Opadasz na pikowane czerwonym miękkim materiałem krzesło  i dyktujesz starszej nieco od ciebie kobiecie dane personalne. Uśmiechasz się blado na widok połyskującej w świetle lampy igły, którą przygotowuje pielęgniarka i układasz w głowie litania o to, abyś nie zasłabł. Sykasz pod nosem cicho, gdy metal styka się z twoją skórą . Po chwili widzisz probówkę szkarłatnej cieczy pobranej od ciebie i otrzymujesz wacik nasączony środkiem odkażającym. Kiwasz głową, dziękując za wykonane badanie i opuszczasz znienawidzony przez ciebie pokój. Posyłasz nikły uśmiech w kierunku Buszka, który także podąża w kierunku drzwi, które przed chwilą za sobą przytrzasnąłeś i przyśpieszasz tempa, chcąc jak najszybciej minąć wyjście tego okropnego budynku. Szpital nigdy nie kojarzył ci się z niczym pozytywnym. Zazwyczaj trafiałeś tu z urazami większymi lub mniejszymi czy też właśnie, aby wykonać kontrolne, przedsezonowe badania. Skąpany był raczej w ciemnych barwach, cierpieniu i bólu, którego ty nigdy nie chciałeś ani nie miałeś zamiaru przeżywać. Wzdrygasz się na te myśli i otrząsasz z nich, nie chcąc niszczyć sobie tego dnia. Meldujesz się na parkingu przed ośrodkiem zdrowia i gdy zamierzasz już spocząć wewnątrz niezawodnej, uwielbianej przez ciebie Toyoty dostrzegasz coś w co nie jesteś w stanie uwierzyć. Pośpiesznie zatrzaskujesz drzwi od strony kierowcy i opierasz się o karoserię biodrami, wpatrując się oszołomiony w sylwetkę blondynki znajdującej się przy białym Nissanie. Zahipnotyzowany chłoniesz błękitnymi tęczówkami jej postać, rozważając w głowie, aby do niej podejść. Nie masz jednak bladego pojęcia jak rozpocząć rozmowę po tym pamiętnym zbliżeniu podczas imprezy u Fornala. Zdenerwowany przymykasz powieki i przeczesujesz zamaszystym ruchem palcami włosy, oddychając głęboko. Musisz to zrobić, bo inaczej sobie nie wybaczysz, że zaprzepaściłeś taką szansę. Wydychasz powietrze i pewnym siebie krokiem zmierzasz w jej kierunku. Dociera do ciebie odgłos przyśpieszonego pulsu. Kręcisz z niedowierzaniem głową. Jakim cudem ta nieznajoma piękność może wywoływać u ciebie takie bodźce? Przystajesz obok nachylającej się nad siedzeniem kierowcy dziewczyny, rzucając okiem na jej  uwydatnione w materiale czarnej spódnicy pośladki i chrząkasz głośno. Właścicielka Nissana uderza głową dość solidnie w dach, klnąc siarczyście pod nosem, na co ty jedynie parskasz śmiechem i nie przerywasz go nawet, gdy gromi cię wzrokiem i masuje obolałe miejsce.
        — Przepraszam, nie powinienem się był tak skradać.— poważniejesz kilka sekund później, wyłamując palce i wpatrując się w swoje dłonie.— Tak w ogóle to co  ty tutaj robisz? —zadzierasz głowę ku górze i przyglądasz jej się uważnie. 
        — Nic się nie stało. Wyluzuj.—odpiera, posyłając ci delikatny uśmiech. — Pracuję.—oświadcza ci jakby to była zupełna oczywistość.—A ty?
         — Badania kontrolne.—wzruszasz ramionami.— Szkoda, że wtedy tak szybko uciekłaś...
Chcesz dodać coś jeszcze, ale robi coś czego całkowicie się nie spodziewałeś. Łączy wasze usta tak nagle, tak znienacka  że jęczysz przeciągle, czując jej język pałaszujący w twojej buzi. Gdy pierwszy szok mija przejmujesz inicjatywę i napierasz na jej wargi. Rozpływasz się z każdą chwilą, kiedy ocierają się one o twoje. Są tak samo miękkie jak tej nocy w mieszkaniu Tomka. Ich słodki posmak sprawia, że chcesz je chłonąć jeszcze bardziej. Czujesz chłodne krople na odsłoniętych ramionach i twarzy, co może sygnalizować tylko jedno. Drobny dreszcz ogarniający stolicę Podkarpacia powoli przeradza się w jesienną ulewę, ale to wcale nie powoduje, że się od siebie odrywacie. Ola popycha cię solidnym ruchem do tyłu, a ty lądujesz na fotelu kierowcy i przyciągasz ją na swoje uda. Zatrzaskuje drzwi samochodu i uśmiecha się łobuzersko pod nosem, wędrując drobnymi, chłodnymi dłońmi pod materiał twojej koszulki. Delikatnie drżysz pod wpływem jej dotyku, co jedynie mocniej cię na nią nakręca . Górna partia twojego dzisiejszego stroju ląduje na tylnych siedzeniach samochodu. Wykorzystujesz moment jej skupienia na wpatrywaniu się w twoje mięśnie obecne na torsie i przewracasz ją na plecy, a także odchylasz siedzenie do tyłu. Zawisasz nad nią, szczerząc się do niej głupio, kiedy spostrzega, że leży pod tobą. 
      —Jak mnie ktoś nakryję będę miała przechlapane.—mruka, przymykając powieki, kiedy obsypujesz jej szyję pocałunkami.
     — Złotko, tu nic nie widać.—uspokajasz ją. 
Woda spadająca z nieba uderza o szyby z impetem, przysłaniając otaczający was świat. Całkowicie uniemożliwia zobaczenie czegokolwiek. Niezwykle zadowala cię ten fakt, gdyż to oznacza, że nie musisz się śpieszyć. Powoli pozbywasz blondynkę kolejnych partii ubrań, aż w końcu możesz sycić błękitne tęczówki jej drobnym, nagim ciałem zakrytym jedynie strzępkiem bielizny. Patrzysz na nią z radosnymi ognikami w oczach i wyciskasz kolejne żarłoczne pocałunki na jej ustach, zwiedzając dłońmi każdy zakamarek jej aksamitnej skóry. Przymykasz powieki i jęczysz przeciągle, kiedy Ola przejmuje dominację i siada ci okrakiem na udach, kołysząc zmysłowo biodrami i ocierając się nimi o twoją męskość. Chwyta cię za barki i wpatruje w twoją twarz z malującym się w lazurowych tęczówkach pragnieniem, pożądaniem. Zahacza opuszkami  palców o gumkę twoich bokserek, odchylając ją delikatnie i patrzy na ciebie z przegryzionymi ponętnie ustami. Pozbywa się ich w ekstremalnych tempie, podobnie jak ty jej bielizny i czujesz jak mocniej zaciska dłonie na twoich obojczykach, gdy ponownie umieszczasz ją pod sobą. Stajecie się jednością. Słyszysz z jej ust pojękiwania na skutek rozkoszy jaką jej zadajesz. Po chwili krzyczy twoje imię, a chwilę po niej ty podążasz jej śladami, wykrzykując jej. Prąd przeszywa wasze ciała wskroś, a na waszych ustach goszczą błogie uśmiechy.  Już dawno nie przeżyłeś czegoś tak intensywnego. Napajasz się jej słodką wonią, marząc o tym, aby już nie odrywać swojego czoła od jej i nie przestawać wpatrywać się w jej niebiańsko piękne oczy.

***
Opadasz na miękki fotel na tarasie i wzdychasz głośno, przypominając sobie chwilę uniesień z Aleksandrą. Pragnąłeś dotknąć jej ciała odkąd ją poznałeś, ale nie sądziłeś, że nastąpi to tak szybko. Konarska, bo tak miała na nazwisko, czego dowiedziałeś się kilka dni temu z jej profilu na Facebooku wyłowionego w znajomych Tytusa, omamiła cię swoim urokiem niezaprzeczalnie. Twoja rodzicielka momentalnie zauważyła, że wydarzyło się coś przyjemnego, gdy tylko ponownie przekroczyłeś próg domu. Śmiejesz się pod nosem na tą sytuację i chwilę później uśmiechasz, czując dreszcz na samo wspomnienie tego co przydarzyło ci się we wnętrzu białego Nissana. Kręcisz z niedowierzaniem głową i dochodzisz do wniosku, że musisz o tym pogadać z przyjacielem, aby oczyścić myśli, aby być w stanie myśleć o czymś innym niż uroczej, ślicznej pielęgniarce z rzeszowskiego szpitala. Chwytasz telefon w dłoń i wsłuchujesz się po wybraniu zdjęcia bruneta w sygnał oczekującego połączenia. 
      —Maślak?! A co ty treningu nie masz o tej porze? Dupę plaszczysz i dzwonisz bo ci się ckni za kochanym przyjacielem?—na powitanie otrzymujesz pocisk z pytaniami przyjmującego. 
       —Tomek, bo ja i Ola no wiesz...—wypowiadasz niepewnie do słuchawki, mając nadzieję, że zrozumie o co ci chodzi.
      — Co zrobiłeś?! —wydziera się do słuchawki 20-latek.
      — Trafiliśmy na siebie pod szpitalem i zaliczyliśmy ostrą jazdę w jej Nissanie, ale nie taką tradycyjną jazdę.—chichoczesz pod nosem. — Nie wspominałeś, że pracuje tutaj w szpitalu.
        — Jakoś wypadło mi to z głowy. — powiedział już spokojniej. — Maślak, wiesz co, ja muszę kończyć. To cześć!—rzucił pośpiesznie i zakończył połączenie.
Marszczysz brwi, odkładając telefon na stolik przed sobą.  Jesteś totalnie zdezorientowany zachowaniem Fornala. Jeżeli na horyzoncie pojawiał się temat zbliżeń z blondynką czy kwestia jej partnera coś dziwnego w niego wstępowało. Ewidentnie starał się unikać tych zagadnień w rozmowie lub zbywać cię od odpowiedzi na pytania ich dotyczące.   Zdecydowanie coś było tutaj nie w porządku, ale skoro on nie miał najmniejszego zamiaru cię o tym poinformować lub to zatajał to zamierzałeś sam się dowiedzieć o co tu chodzi.  Nie możesz dłużej znosić tej sytuacji. Był twoim przyjacielem i uważałeś, że nie powinien się tak zachowywać względem ciebie. Masz coraz większe podejrzenia, że Aleksandra może być zawodnikowi radomskiego klubu zdecydowanie bliższa niż ci się wydaje. Starasz się jednak odgonić od siebie te myśli. Nie mógłby ci tego zrobić. Nie kiedy wiedział jak bardzo ci się spodobała. Przecież był dla ciebie niczym brat. 

~*~
Hello! ^^
Ktoś spodziewał się takiego bum tutaj? :D Tomek nadal gra w swoją dziwną grę ;) Niebawem wyjaśni się o co tu chodzi ;) Wam też tak nudno bez meczy? :( Ja po za matmą i pisaniem nie mam kompletnie co robić xD Czekam już na ten upragniony memoriał *.* Całuję i do zobaczenia! ;*
         
      

niedziela, 15 lipca 2018

Jeden

          Pozwalasz się unieść swoim powiekom i wraz z momentem ich otworzenia Twoją czaszkę zalewa pulsująca fala bólu. Sykasz pod nosem i narzucasz na głowę poduszkę. Kolejne postanowienie nie tykania przeźroczystej cieczy o wysokiej zawartości procentów kończy się tak samo. Nie pamiętasz większej części wczorajszego wieczoru oraz dzisiejszej nocy, jak w ogóle coś pamiętasz. Na swoje usprawiedliwienie masz jedynie to, że musiałeś godnie opić nowe miejsce zamieszkania Tytusa. Po za tym nie wlewałeś w siebie bezpośredniej postaci wódki, tylko zamaskowana ona była w kolorowych, zachęcająco wyglądających drinkach. Po cholerę właściciel mieszkania zdecydował się je przyrządzić? To zdecydowanie jego wina. Najlepiej właśnie jego obwinić za Twój obecny stan.  Nie jest Ci dane jednak dojść do siebie, gdyż do pomieszczenia wtarga roześmiany brunet.
     — Ktoś tu wczoraj zabalował!— rzuca rozbawiony, spoglądając na Ciebie znacząco.
     — Cicho, kurwa! Fornal, chyba Ci życie nie miłe!— wrzeszczysz, mrożąc przyjaciela wzrokiem.— Gdzie ja kurwa jestem?!
     — W pokoju gościnnym, deklu.— odpiera 20-latek, opierając się nonszalancko o framugę drzwi. — Wiesz ja wiedziałem, że lubisz poszaleć z alkoholem, ale żeby od razu utożsamiać się z AA?— wytrzeszcza oczy, parskając głośnym śmiechem.
Krzywisz się znacznie, gdyż stężenie decybeli zawarte w rechocie kumpla rani Twoje narządy słuchowe. Ile razy to Ty pomagałeś mu dojść do siebie po zakraplanej dużą ilością trunków wysoko procentowych imprezie? Dlaczego nie może mieć nad Tobą zmiłowania tylko utrudnia Ci zebranie się do kupy? Wbijasz łokcie w miękką powierzchnie materaca i podnosisz się do pozycji siedzącej, spoglądając wilczym wzrokiem na wciąż śmiejącego się przyjmującego. Przeczesujesz dłonią ciemne włosy i wzdychasz głęboko.  Okrężnymi ruchami masujesz tętniące bólem skronie i świdrujesz błagalnym wzrokiem twarz właściciela mieszkania. Tomek wzdycha i opuszcza cię na kilkanaście sekund, aby po chwili powrócić z litrową butelką wody. Rzuca ją w twoim kierunku i kręci z niedowierzaniem głową, kiedy przysysasz się do gwintu i pochłaniasz masowe ilości przeźroczystej cieczy.  Gdy w końcu odrywasz się od płynu posyłasz mu wdzięczne spojrzenie i opadasz na miękki materac. Przymykasz powieki i nagle jakby urywki wczorajszej imprezy atakują twój umysł. Migocze w nich obraz uroczej, niskiej blondynki celebrującej subtelnie swoje śnieżnobiałe uzębienie w twoim kierunku podczas okręcania ją w tańcu. Pamiętasz, że  niezwykle rozkosznie słuchało ci się jej melodyjnego głosu. Popijałeś z nią drinki. A później smakowałeś jej ust, które były słodsze niż arbuz. 
       — Tomek!— wydzierasz się na całe gardło, zaciskając dłonie w pięści. 
Nie możesz uwierzyć w to, że pozwolił jej zniknąć.Gdybyś tylko był w lepszym stanie nie pozwoliłbyś jej odejść. Przyćmiła twoją uwagę od początku i miała w sobie coś intrygującego, co sprawiało, że chciałeś ją poznać. Fornal zjawił się w progu pokoju gościnnego i ze splecionymi na piersiach ramionami zmierzył cię pytającym wzrokiem.
       —Co się drzesz? —rzucił, nadal oczekując wyjawienia powodu dla jakiego go zawołałeś.
      — Dlaczego pozwoliłeś jej odejść? — warknąłeś zirytowany.
      — Jej, to znaczy? — spojrzał na ciebie niezrozumiale.
      — Rozkosznej, niskiej blondynce.  — mrukasz mimowolnie się uśmiechając.
      — Mówisz o Oli, ale nie łódź się i tak nie masz u niej szans.  — skwitował ze słabym uśmiechem. 
Uniosisz zdziwiony brew. Brunet westchnął i okręcił się na pięcie, po czym ponownie powędrował do kuchni, aby dokończyć przygotowanie śniadania dla was. Nie spodziewałeś się takich słów z jego ust. Aleksandra była śliczna. Nie dziwiłeś się, że może być zajęta.  Sprawiała wrażenie niewinnej, ale niebywale uroczej. Nie mogłeś przestać o niej myśleć. Ciągle widziałeś jej błękitne oczy wlepione w twoją twarz, śmiejące się do ciebie radośnie. Nigdy nie wierzyłeś w miłość od pierwszego wejrzenia, ale mogłeś stwierdzić, że ona stała się twoim aniołem. Olśniewała cię swoim blaskiem i nieskazitelnością. Z krainy marzeń o Oli wyrwało cię wołanie przyjaciela. Posłusznie stawiasz  się w kuchni i zabierasz za spożywanie posiłku. Pochwalasz z szerokim uśmiechem jajecznice w wykonaniu bruneta i zaczynasz się wraz z nim zastanawiać nad twoim powrotem do rodzinnego miasta. Tytus obawiał się o twój stan i wolał cię nie zostawiać na pastwę losu. Dlatego też po dokończeniu śniadania zjawiasz się w jego Hyundai'u i opadasz na miejsce pasażera. Podczas pokonywania autostrad wypytujesz przyjmującego o postać, która zaintrygowała cię podczas jego imprezy i z zaciekawieniem wsłuchujesz się w jego odpowiedzi. Jednak na zapytania o to czy kogoś ma i kto jest tym szczęśliwcem non stop zmienia temat. Zaczynasz podejrzewać, że może to on jest jej partnerem i głupio mu ci o tym oświadczyć.  Oddychasz z ulga, gdy w zasięgu twojego wzroku pojawia się znajomy dom na obrzeżach miasta, bo jak to mówią wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Zdecydowanie podzielasz i pochwalasz to stwierdzenie. Żegnasz się z krakowianinem zbiciem piątki i zatrzaskujesz za sobą drzwi samochodu.  Jedyne o czym marzysz to przyjemny materiał pościeli, w jaką wyposażone jest łóżko w twoim lokum oraz odpalenie Facebooka i przestudiowanie znajomych Tomka w poszukiwaniu jej.  Zawsze nabijałeś się z kolegów, którzy w ten sposób odszukiwali swoje obiekty westchnień, a teraz sam bawisz się w stalkera. Do czego to doszło, Mateuszu Masłowski?

~*~
Witam wcześniej niż planowałam, ale jakoś tak na tych wakacjach nie umiem funkcjonować bez częstych publikacji :D Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe i każdy nadąża za tempem ^^ Nie ma meczów, brak siatkówki to tylko pisanie mi pozostało i nauka matmy oczywiście xD Mateusz zaintrygowany nieznajomą. Chłonie coraz więcej wiadomości o Oli, ale czego tą najistotniejszą Tomek przed nim ukrywa? Jakie są wasze propozycję? ;) Całuje i pozdrawiam ;*
Niebawem pojawi się coś nowego także na Arturze >>klik<< i duecie >>klik<< :3

czwartek, 12 lipca 2018

Prolog

      Poprawiasz kołnierz błękitnej koszuli podkreślającej kolor Twoich tęczówek i naciskasz na klamkę drzwi, za którymi kryje się mieszkanie Twojego przyjaciela. Kąciki Twoich ust na moment zastygają na wyżynach, kiedy przekraczając próg lokum Fornala do Twoich uszu dociera znajoma melodia hitu gwiazdy rock polo. Zagłębiasz się we wnętrze salonu i wymieniasz z brunetem piątkę na powitanie, chwaląc go za świetną oprawę muzyczną. Wędrujesz do zebranych na ala parkiecie ludzi i sam zaczynasz się poruszać w rytm muzyki. Nagle czujesz jak czyjeś ciało ociera się o Twój tyłek. Obkręcasz się na pięcie i dostrzegasz niską blondynkę. Unosisz nikle kąciki ust i rozbierasz ją wzrokiem. Nigdy wcześniej nie było Ci dane jej widzieć. "Czyżby Tytus nie dawno ją poznał?", myślisz. Nie kalkulujesz jednak zbyt długo, gdyż porywasz nieznajomą do tańca. Okręcasz ją zwinnie wokół własnej osi, sam podrygując do rytmu. Nawet nie spostrzegasz, kiedy kończysz kolejne akrobacje na parkiecie w jej towarzystwie. Sięgasz po jeden z przyrządzonych przez Tomka drinków i spoglądasz z zainteresowaniem na Twoją towarzyszkę, rozpoczynając rozmowę. Popijasz napój alkoholowy, coraz bardziej zagłębiając się w konwersację z blondynką jak i zarówno w stan upojenia alkoholowego. Po pewnym czasie Twoje wargi lądują na jej kuszących ciemnoczerwonych ustach. Są niesamowicie miękkie i przyjemne. Masz wrażenie, że pasują do siebie jak elementy układanki. Przysuwasz się coraz bliżej i coraz mocniej napierasz na jej wargi.  Nie jesteś jesteś jeszcze świadomy, że noc spędzona w Radomiu znacznie odmieni twoje życie, że blondynka zawiruje w twojej głowie na dłuższy czas i poczujesz coś czego jeszcze nigdy dotąd nie czułeś.

~*~
Hello! ^^
Skoro widzicie ten króciutki prolog to oznacza zakończenie historii Droszyńskiego i Marceliny oraz start tutaj! ^^ Mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej :D W przyszłym tygodniu pojawi się jedynka, po mimo tego, że jest gotowa by dać Wam czas na zapoznanie się z początkiem tej historii :3 Do zobaczenia ;*
PS: Proszę nie bójcie się publikować swoich opinii ;)