poniedziałek, 10 września 2018

Czternaście

"Ten cię kocha,
przez kogo
płaczesz."
                       

           Patrzysz błagalnym wzrokiem na Fornala opierającego się nonszalancko biodrami o karoserię twojej Toyoty, wzdychając głośno. Tak bardzo pragniesz zamiany miejsc, aby to on skruszony przyznawał się do popełnienia błędu przed blondynką. Tak cholernie ciężko jest ci potwierdzić przed nią, że się pomyliłeś. Brunet zauważa twoje wątpliwości przed udaniem się na klatkę schodową i zmierza w twoim kierunku, aby zasadzić ci porządnego kopniaka w tyłek i życzyć powodzenia z szerokim uśmiechem. Kręcisz z niedowierzaniem głową nad jego osobą, która chyba nigdy nie przestanie cię zaskakiwać i uderzasz z otwartej dłoni w jego potylice, rzucając, że nieco przesadził z siłą kopniaka. 21-latek zanosi się chichotem i powraca na swoje wcześniej zajmowane położenie. Przeczesujesz smukłymi palcami ciemne włosy i  chwytasz wolną dłonią za klamkę od drzwi wejściowych, po wybiciu kodu przyswojonego na pamięć. Przed ich zatrzaśnięciem spoglądasz jeszcze przelotnie w kierunku Tomka, a on ukazuje ci zaciśnięte mocno kciuki i obdarowuje ciepłym uśmiechem. Mimowolnie kąciki twoich ust muskają wyżyny na ten gest. Pokonujesz pliki schodów prowadzące na odpowiednie piętro niczym tor przeszkód podczas okresu przygotowawczego do sezonu i zdyszany meldujesz się przed znajomą fakturą drzwi.  Nie dajesz sobie czasu na refleksje, na  wykreowanie mowy jaką uraczysz dziewczynę po otwarciu drzwi. Z impetem naciskasz na dzwonek i oddychasz płytko, przygotowując się mentalnie na spotkanie z Konarską, choć nie masz pewności czy do niego dojdzie, gdyż równie dobrze może ci zatrzasnąć drzwi przed nosem. Po chwili dociera do ciebie szczęk zamka. Wstrzymujesz oddech. Obawiasz się tej konfrontacji. Wtapiasz spojrzenie błękitnych tęczówek w porcelanową, bladą twarz Aleksandry i czujesz jak twoje serce zalewa poczucie winy. Cholera, co ty z nią zrobiłeś, Masłowski?! Sporych rozmiarów wory pod jej pięknymi oczami  niemalże natychmiast przyciągają twoją uwagę tak jak i zaczerwienione białka jej  oczu. Płakała. Wylała cholernie dużo łez przez ciebie. Wiesz to.  Jej twarz skąpana smutkiem paraliżuje cię od środka, a ból w jej błękitnych tęczówkach roztrzaskuje cię wewnętrznie na strzępki, kawałeczki.  Sięgasz smukłą dłonią ku górze i przykładasz ją mimowolnie do jej chłodnego policzka. Z rozwartymi ustami wpatrujesz się w nią, nie będąc w stanie wygłosić żadnego słowa, nie wspominając już o co najmniej połowie twojego przemówienia przygotowanego na tą okazję.
          - Przepraszam.-szepczesz słabo, wyciągając zza pleców bukiet czerwonych, krwistych róż.- Ja nie wiem jak mogłem popełnić taki błąd. Nie wierzę, że tak cię zraniłem, ale stało się.-mówisz ledwo słyszalnie, jakbyś opadł z sił, choć jeszcze przed chwilą wypełniała cię taka determinacja.
 Pielęgniarka milczy. Usuwa się jedynie na bok, abyś mógł przekroczyć próg jej mieszkania. Przejmuje od ciebie kwiaty i podąża za tobą w kierunku salonu, gdzie zwyczaj mają odbywać się wasze błahe i te bardziej poważne rozmowy. Okręcasz się na pięcie i wbijasz w nią przenikliwy wzrok. Widzisz jak miota się we własnych myślach. Rozchyla usta, aby po chwili je przymknąć. Walczy sama ze sobą przed wypowiedzeniem krążących w jej głowie słów.
              - Mateusz.- twoje imię po chwili nieskazitelnej, ciążącej ciszy wydobywa się z jej ust.- To koniec. To nie ma sensu.- jej słowa roznoszą się po wnętrzu pomieszczenia.
             - Ola, ale proszę cię. Wybacz mi. Ja naprawdę żałuję. -twój głos przeszywał smutek oraz żal do samego siebie.- Nie możesz nas tak po prostu przekreślić.-rzucasz bezsilny, spoglądając jej głęboko w oczy.
            -Nie mogę?! Ale ty to zrobiłeś właśnie wtedy, kiedy zarzuciłeś mi, że się tobą bawię!-wykrzykiwała, wbijając palec w twoją klatkę piersiową.- Myślisz, że jedno czy tam kilka przepraszam wszystko naprawi?- prycha pod nosem, patrząc ci odważnie w oczy.-Zraniłeś mnie!  Zwątpiłeś we mnie! Nie zaufałeś mi, a o to w tym wszystkim chodzi! O zaufanie, kretynie!- obalała twój tors kolejnymi uderzeniami pięści, kiedy jej policzki stawały się coraz bardziej wilgotne.
           -Nie, bo to głęboko w tobie siedzi, ale proszę daj mi szansę. Daj nam szansę.-wyjesz rozpaczliwie.
           -Nie potrafię! Najzwyczajniej kurwa nie potrafię!- pokrzykiwała, dławiąc się łzami.
          -Ola...
         -Wynoś się!-uderzyła cię bukietem kwiatów w głowę.-Słyszysz?! Wynoś!-jej głos stawał się coraz bardziej słaby, zachrypiały.
Oplatasz palcami jej  blade nadgarstki i prosisz, aby się uspokoiła. Obawiasz się o stan waszego dziecka. Otrzymujesz jedynie solidny cios w policzek i pełne zawiści, gniewu spojrzenie, które powoduje gęsią skórkę na całym twoim ciele. Kręcisz z niedowierzaniem głową. Jeszcze nigdy nie widziałeś jej w takim stanie. Przeraża cię, ale wcale jej się nie dziwisz. Rozumiesz ją. Popełniłeś błąd, który kosztuje cię koniec waszej świetlanej przyszłości.  Poddajesz się. Wychodzisz, a kiedy tuż nad twoją głową przelatuje pęk róż odwracasz głowę i widzisz osuwającą się po powierzchni drzwi dziewczynę. Zamierasz, kiedy oplata ramionami brzuch i zaciska powieki pod wpływem fali bólu. Po odzyskaniu panowania nad swoim ciałem opadasz obok niej i wzywasz pogotowie, przyglądając się jej uważnie. Jęczy niesamowicie z bólu, a ty po raz pierwszy jesteś tak przerażony. Nie chcesz stracić tej małej kruszynki usytuowanej pod jej tak kochającym cię żarliwie sercem. Przyjazd karetki oraz to co działo się później pamiętasz jak przez mgłę. Twój lęk całkowicie zapanował nad twoim umysłem, odbierając ci zdrowy rozsądek.

"A może Bóg powiedział :" Postawię ich
na swojej drodze, by obydwoje nauczyli
się kochać?"

***
Badasz wzrokiem architekturę śnieżnobiałego sufitu umiejscowionego nad twoją głową i wzdychasz głośno. Wsłuchujesz się w przeszytą smutkiem melodię piosenki i starasz się nie uronić łez, ale ponownie na  przestrzeni ostatniego czasu przegrywasz tą walkę. Jeszcze nigdy nie przeżywałeś tak wnikliwie przegranej. Poniosłeś porażkę, jeśli chodziło o Aleksandrę, która jeśli tylko cię gdzieś dostrzegała odwracała gwałtownie głowę i udawała, że nie istniejesz, że jesteś powietrzem. Traktowała cię właśnie tak jak tlen, którym chciała oddychać, ale było to dla niej zbyt bolesne. Po mimo dzielącej was odległości doskonale dostrzegałeś ból rozlewający się po jej błękitnych tęczówkach  i na nowo rozpadałeś się na miliony kawałeczków. Zaklinałeś swoją głupotę. Gdybyś wtedy nie posłuchał tego mężczyzny, nie analizował jego słów... Chłoniesz wzrokiem błogą twarz blondynki, która wkomponowuje się w ikonki aplikacji wyposażających twój telefon i  żałujesz. Tak cholernie żałujesz tego błędu przesądzającego nad waszymi losami. To miało wyglądać zupełnie inaczej. Jej euforię miałeś podziwiać na co dzień, a nie wpatrywać się w  nią uwiecznioną jedynie na zdjęciu. Cieszysz się jedynie z tego, że twoi rodzicie nie mieli okazji jej poznać, bo nie zniósłbyś tłumaczeń skierowanych w ich kierunku. Nadal żyli w niewiedzy, że ich dwudziestojednoletni niebawem zostanie ojcem. Patrzysz przelotnie na torby zgromadzone pod jedną ze ścian  i zdajesz sobie sprawę, że powinieneś teraz wypełniać je rzeczami na zbliżające się zgrupowanie reprezentacji Polski. W końcu tyle na to oczekiwałeś. Czułeś się usatysfakcjonowany, kiedy selekcjoner kadry docenił twój wysiłek na ligowym parkiecie, ale teraz wszystko jakby straciło swój blask, jakby przygasło. Z letargu wyrywa cię wibrujący w dłoni telefon. Wraz z pierwszymi taktami ulubionej piosenki dostrzegasz fotografię dziewczyny, w której wargach nałogowo pragniesz się zatopić, której ciała pokrytego jedynie przez twoje łakniesz dotykać, której chcesz aksamitnego głosu wysłuchiwać. Bez wahania przeciągasz opuszkiem palca po wyświetlaczu komórki i słyszysz jej drżący, pełen lęku głos. Oniemiały informacją jaką dzieli się z tobą łkając cicho wypadasz z wnętrza domu, aby po chwili wrócić się po kluczyki do samochodu.
Ściskasz solidnie jej  drobną dłoń, obserwując jak drugą ręką miętoli szpitalne prześcieradło. Przełykasz głośno ślinę, obawiając się jak twój organizm zniesie jedno z najpiękniejszych wydarzeń w twoim życiu. Chcesz ukoić jej ból, który przemawia przez jej wykrzywioną nim twarz, ale jesteś bezsilny. Jesteście w rozpadzie. Czujesz się niekomfortowo, bo zupełnie inaczej wyobrażałeś sobie tą chwilę. Miała być twoją dziewczyną, a ty miałeś ją wspierać jako jej kochający ją szaleńczo chłopak. Tymczasem wasze drogi całkowicie się rozeszły, a ty zbierałeś baty od Fornala i Kochanowskiego, że nie zawalczyłeś, że uległeś. Wzruszałeś wtedy ramionami bezradny i odwracałeś wzrok. Co miałeś im powiedzieć? Przecież doskonale zdawałeś sobie sprawę, że zawiniłeś. Dziękowałeś w duchu Aleksandrze, która jednak zdecydowała się na twoje towarzystwo podczas najintensywniejszych kilku godzin w swoim życiu. Jej rozległy krzyk niosący się echem po sali przywracał cię co chwilę do rzeczywistości. Błękitne tęczówki wpatrzone były w jej bladą twarz, która po mimo zmęczenia i sporej mieszanki uczuć wydawała się być tak piękna jak nigdy dotąd. 
         -Gratulacje. Mają państwo  zdrową córeczkę.-oświadczyła z pełnym serdeczności uśmiechem kobieta po upływie kilku godzin. 
Konarska odetchnęła głęboko z ulgą i wyczerpana opuściła głowę na poduszkę.  Zanosisz się śmiechem nad jej zachowaniem i przejmujesz ostrożnie dziecko od pielęgniarki. Przystajesz przy łóżku blondynki i podsuwasz jej maleństwo pod pierś.  Nie możesz się nadziwić jaka piękna jest twoja córeczka. Jasne włosy odziedziczone po matce idealnie komponują się z ciemniejszą karnacją skóry, którą przekazałeś jej w genach. Jednak najbardziej urzekają cię jej oczy, które są mieszanką odcienia tęczówek twojej ukochanej i twojego. Już wiesz, że ta mała będzie całym twoim światem. 
        - Ola, ja...-wyduszasz z siebie po dłuższej chwili ciszy.
     - Nie teraz. - rzuca stanowczo. - Cieszmy się chwilą.-mruka z anielskim uśmiechem, spoglądając na spoczywająca w jej ramionach kruszynkę. 

~*~
Hello! ^^
Przepraszam bardzo za to, że nieco kazałam na siebie poczekać, ale jakoś ciężko było mi napisać ten rozdział :( Kolejny rozdział będzie natomiast epilogiem ^^ Po zakończeniu tej historii miałam założyć bloga z Łukaszem Kozubem, ale mój plan się nie powiódł, gdyż nie mam na niego żadnych zapasów ani dokładnie przemyślanej fabuły, wiec zostanę na razie przy braciach Fornal, gdzie we wtorek nowa część, Bicku i Julce, gdzie jutro coś nowego oraz Arturze i Jagodzie z Eweliną ( tu pojawi się chyba coś w środę) ;D Całuję i do zobaczenia w czwartek ;*

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. O nawet miałam refleks i zaklepałam miejscówkę. No no Brawo ja! xd
      Trochę mnie ta Olka wkurza. Bo jak ona popełniła błąd i wykorzystała w podły sposób Mateusza to wszystko miało być w porządku, bo każdy popełnia błędy i ona zasługuje na drugą szansę... A jak Mati popełnia błąd to już koniec i nie mamy o czym rozmawiać, mimo że chłopak swój błąd zrozumiał i ją przeprosił. Właśnie tutaj chodzi o zaufanie, gdyby ona kiedyś go nie nadszarpnęła, to Masłowski by nikomu nie uwierzył. Widocznie je dawne zachowanie gdzieś w nim zostało i wyszło jak wyszło. Może i nieodpowiedzialnie postąpił, ale ważne, że wszystko zrozumiał. Olka też powinna się ogarnąć, okej jest zraniona, ale Mateusz tez kiedyś był i jakoś potrafił jej wybaczyć. Po za tym tutaj już nie chodzi tylko o nią, ale przede wszystkim o dziecko i powinna mieć to też na uwadze.
      Ciesze się, że nic groźnego się nie stało stało i na świecie pojawiła się ich śliczna córeczka. :)
      Lece do epilogu :*

      Usuń
    2. Masz w sumie sporo racji, ale cóż..
      Dziękuję ;*

      Usuń
  2. Och... No to się posypało :( Mateusz za pomocą przyjaciół poszedł po rozum do głowy, ale jak się niestety okazało za późno... Próbował przeprosić Olkę za swoje zachowanie i za brak zaufania, ale dziewczyna pozostała nieugięta i tak łatwo nie dała się przeprosić. Kurczę, z jednej strony totalnie ją rozumiem, bo Mateusz mógł zachować się inaczej i przede wszystkim najpierw rozsądnie pomyśleć nad całą tą sytuacją, a z drugiej to... Przecież ona na samym początku też wyrządziła mu okropne świństwo, a on jednak postanowił jej to wybaczyć... Mam nadzieję, że narodziny córeczki tchną Olkę do wybaczenia Mateuszowi, wszak widać, że bardzo mu na tym zależy :) Ale na razie niech się cieszą swoją małą kruszynką :)
    Może by tak Mateusz powiedział swoim rodzicom, że został tatą? Hahaha :D
    Bardzo jestem ciekawa, jak zakończysz ich losy, więc czekam z niecierpliwością na epilog :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest zraniona i na razie odpędza od siebie Mateusza ;(
      Jakoś się z tym nie śpieszy haha :D
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Uwaga! Jestem trzecia i będę dzisiaj, bo większość lekcji odrobiłam 💪

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mieli być dla siebie całym światem, ale jest i tak dobrze, że zamiast siebie nawzajem na tym zaszczytnym miejscu znalazła się ich córeczka. Teraz cały ich świat jest tą małą iskiereczką, która może coś w ich przerwanej relacji coś odmienić, chociaż ja zawsze czuję jakiś spisek i boję się, że ty zrobiłaś sielankę tylko na chwilę i Ola wróci z małą do byłej partnerki, gdzie razem osiągną wymarzony cel, którym było założenie rodziny. Czekam na epilog i pozdrawiam

      Usuń
    2. Masz rację. Teraz ona będzie ich oczkiem w głowie 😁
      Szykuje coś ekstra na epilog 😊
      Dziękuję i pozdrawiam 😘

      Usuń